środa, 21 grudnia 2016

Ucieczki, polowanie i gonienie




Kiedyś przeczytałam w internecie  pytanie pewnej zafrasowanej właścicielki rodezjanki , jak oduczyć  sukę pogoni za zwierzyną … Problem tej pani polegał na tym , że jak sunia widziała na horyzoncie sarny to gnała za nimi jak szalona i mijała dłuższa chwila nim wróciła… 

Hmmm… jak oduczyć psa GOŃCZEGO gonienia za zwierzyną …?! Myślę , że najprościej byłoby wybrać inna rasę , która NIE JEST STWORZONA DO POGONI !  Ale już się stało , wybraliśmy rodezjana , choć to pies gończy .

Pytanie należy sformułować zupełnie inaczej – nie jak oduczyć sukę pogoni ale jak spowodować aby wracała do swojej pani ! 

Wszystkim swoim właścicielom szczeniąt zwracam na to uwagę – nauka powrotu jest NAJWAŻNIEJSZA , jest ważniejsza niż inne komendy … przynajmniej w przypadku rodezjana.  Moje szczenięta zawsze wracają na gwizd , cmokanie .. cokolwiek , bo przecież nie mogę przywoływać po imieniu .. zanim skończyłabym wymieniać imiona wszystkich szczeniąt zajęłyby się czymś zupełnie innym . Za każdym razem moje nawoływanie oznacza coś smacznego w nagrodę. Właścicielom szczeniąt nie pozostaje nic innego tylko kontynuować naukę powrotu. Ale nadchodzi taki moment w życiu każdego rodezjana , gdy ciepłe futerko pachnie znacznie lepiej niż smaczek w naszej ręce, ciepłe futerko oferuje dodatkową atrakcję w postaci podniecającej pogoni… zazwyczaj zakończonej fiaskiem , ale zawsze fajna zabawa … A gdy nasz psiak „ocknie „ się i  wroci  wreszcie do właściciela ( minął tylko momencik .. Jak to poł godziny ??? Sekundka , niemożliwe że to było pół godziny!!!), to co go czeka ..?  Złość i reprymenda oraz zapięcie na smycz…  Właśnie rozpoczęliśmy naukę ODUCZANIA naszego psa powrotu… Zrozumcie mnie właściwie – NIE ODUCZYCIE PSA GOŃCZEGO GONIENIA ,  ale możecie nauczyć go powrotu..  Dla rodezjanow gonitwa to  cel życia , to najlepsza zabawa  i rozrywka. One gonią intuicyjnie i całkowicie podświadomie … Zanim do mózgu dotrze informacja co i kto , właśnie wystartowały … i po dłuższej chwili przyszła refleksja … a przecież to mój własny KOT ! 

Dlatego wybierając się na spacer z rodezjanem lub kilkoma rodezjanami upewnijcie się , czy teren wokół was jest na tyle bezpieczny , że możecie odpiąć smycz , czy nie ma w pobliżu ruchliwych dróg.  Teren może wydawać się pusty ale zawsze pod jakąś miedzą może siedzieć skulony szarak , który wystartuje gdy nasze psy przebiegną mimo . Wtedy nie ma zmiłuj - pogonią wszystkie …  Pierwsze wrócą te , którym się nie chce gonić , bo wiedzą , że są wolniejsze  i szaraka nie dościgną , kolejne wrócą te , które są łakome i wiedza , że dostaną smakołyk , ostatnie  zazwyczaj wracają te , które wiedzą , że dostaną bure od zagotowanego ze złości właściciela.
Najbardziej newralgiczny jest okres dorastania młodego rodezjana , czasem wydaje się , że nic nie dociera do zakutego łba , nasze komendy są na nic , pies nie słucha , pies ucieka… Wtedy trzeba się zaopatrzyć w linkę o długości minimum 10 metrów i zacząć puszczać psa luzem na lince… gdy zaczyna przygotowywać się do pogoni mamy jakąś szanse , że zdążymy przydepnąć linkę i zastopować psa … Oczywiście należy go natychmiast pochwalić i dać ciasteczko. Gdy nam się nie uda zatrzymać psa , to gdy jednak wróci – tez dajemy ciasteczko. I tak ćwiczymy do upadłego… Po dłuższym lub krótszym czasie konsekwentnej nauki dostrzeżecie poprawę . 

Polowania …. Czy zauważyliście jak perfekcyjnie wasze psy bawią się w polowanie w stadzie? Jeden naprowadza wyimaginowaną zwierzynę , pozostałe  ją osaczają … często tą zwierzyną jest któryś z  psów ze stada… Wtedy pozostali  ruszają  w pościg , a „zwierzyna” ma za zadanie wyprowadzić ich w pole. To świetna zabawa – rozwija refleks i spryt, szybkość i refleks , dobrze jeśli bawią się tak między sobą . Gorzej gdy zaczną polować naprawdę , bo choć wciąż to pozostaje zabawą , to pies może zniknąć na dłuższą chwilę , a w skrajnych wypadkach wrócić po kilku godzinach albo  wcale.
Psy zazwyczaj dematerializują się gdy właściciel pogrąży się w myślach, rozmowie , pisaniu smsa… w każdym razie straci czujność . Gdy zaczyna wołać psy zazwyczaj jest za pożno, mogą być już daleko. Niestety w takiej chwili pozostaje nam czekać w tym samym miejscu licząc , że wrócą  do nas za niedlugo.  Jak bardzo dłuży się wtedy czas i jak człowiek jest bezradny , to  ja wiem najlepiej … Moja pierwsza suka pozwoliła mi tego uczucia zasmakować , bo  choć była bardzo karnym i posłusznym psem  to na spacerach w lesie zachowywała się jak narkoman na głodzie , który wyczuł właśnie porcję narkotyku …  Czasem czekałam godzinę , czasem dwie … a czasem wracałyśmy osobno.
Od tamtej pory wszystkie moje psy uczę przychodzenia od momentu , gdy tylko nauczą się chodzić .



2 komentarze:

  1. Pani Renatko ot cała prawda, ją też tak mam i myślę ,wszyscy co posiadają RR. Moje już mam tak o
    Śnieżne ,że jak widzą smrodem białych dupek to stoją i patrzą na !Nie czy pozwolę im .....Pobiegać☺

    OdpowiedzUsuń
  2. Przychodzenie na zawołanie, to jest pierwsza rzecz, którą uczę małego szczeniaka. Myślę, że to najważniejsza komenda ze wszystkich.

    OdpowiedzUsuń