Kiedyś przeczytałam w internecie pytanie pewnej zafrasowanej właścicielki
rodezjanki , jak oduczyć sukę pogoni za
zwierzyną … Problem tej pani polegał na tym , że jak sunia widziała na
horyzoncie sarny to gnała za nimi jak szalona i mijała dłuższa chwila nim wróciła…
Hmmm… jak oduczyć psa GOŃCZEGO gonienia za zwierzyną …?!
Myślę , że najprościej byłoby wybrać inna rasę , która NIE JEST STWORZONA DO
POGONI ! Ale już się stało , wybraliśmy rodezjana
, choć to pies gończy .
Pytanie należy sformułować zupełnie inaczej – nie jak
oduczyć sukę pogoni ale jak spowodować aby wracała do swojej pani !
Wszystkim swoim właścicielom szczeniąt zwracam na to uwagę –
nauka powrotu jest NAJWAŻNIEJSZA , jest ważniejsza niż inne komendy …
przynajmniej w przypadku rodezjana. Moje
szczenięta zawsze wracają na gwizd , cmokanie .. cokolwiek , bo przecież nie mogę
przywoływać po imieniu .. zanim skończyłabym wymieniać imiona wszystkich
szczeniąt zajęłyby się czymś zupełnie innym . Za każdym razem moje nawoływanie
oznacza coś smacznego w nagrodę. Właścicielom szczeniąt nie pozostaje nic
innego tylko kontynuować naukę powrotu. Ale nadchodzi taki moment w życiu
każdego rodezjana , gdy ciepłe futerko pachnie znacznie lepiej niż smaczek w naszej
ręce, ciepłe futerko oferuje dodatkową atrakcję w postaci podniecającej pogoni…
zazwyczaj zakończonej fiaskiem , ale zawsze fajna zabawa … A gdy nasz psiak „ocknie
„ się i wroci wreszcie do właściciela ( minął tylko momencik
.. Jak to poł godziny ??? Sekundka , niemożliwe że to było pół godziny!!!), to
co go czeka ..? Złość i reprymenda oraz
zapięcie na smycz… Właśnie rozpoczęliśmy
naukę ODUCZANIA naszego psa powrotu… Zrozumcie mnie właściwie – NIE ODUCZYCIE
PSA GOŃCZEGO GONIENIA , ale możecie
nauczyć go powrotu.. Dla rodezjanow
gonitwa to cel życia , to najlepsza
zabawa i rozrywka. One gonią intuicyjnie
i całkowicie podświadomie … Zanim do mózgu dotrze informacja co i kto , właśnie
wystartowały … i po dłuższej chwili przyszła refleksja … a przecież to mój
własny KOT !
Dlatego wybierając się na spacer z rodezjanem lub kilkoma
rodezjanami upewnijcie się , czy teren wokół was jest na tyle bezpieczny , że
możecie odpiąć smycz , czy nie ma w pobliżu ruchliwych dróg. Teren może wydawać się pusty ale zawsze pod
jakąś miedzą może siedzieć skulony szarak , który wystartuje gdy nasze psy
przebiegną mimo . Wtedy nie ma zmiłuj - pogonią wszystkie … Pierwsze wrócą te , którym się nie chce gonić
, bo wiedzą , że są wolniejsze i szaraka
nie dościgną , kolejne wrócą te , które są łakome i wiedza , że dostaną smakołyk
, ostatnie zazwyczaj wracają te , które
wiedzą , że dostaną bure od zagotowanego ze złości właściciela.
Najbardziej newralgiczny jest okres dorastania młodego
rodezjana , czasem wydaje się , że nic nie dociera do zakutego łba , nasze
komendy są na nic , pies nie słucha , pies ucieka… Wtedy trzeba się zaopatrzyć
w linkę o długości minimum 10 metrów i zacząć puszczać psa luzem na lince… gdy
zaczyna przygotowywać się do pogoni mamy jakąś szanse , że zdążymy przydepnąć
linkę i zastopować psa … Oczywiście należy go natychmiast pochwalić i dać
ciasteczko. Gdy nam się nie uda zatrzymać psa , to gdy jednak wróci – tez dajemy
ciasteczko. I tak ćwiczymy do upadłego… Po dłuższym lub krótszym czasie konsekwentnej
nauki dostrzeżecie poprawę .
Polowania …. Czy zauważyliście jak perfekcyjnie wasze psy
bawią się w polowanie w stadzie? Jeden naprowadza wyimaginowaną zwierzynę ,
pozostałe ją osaczają … często tą
zwierzyną jest któryś z psów ze stada…
Wtedy pozostali ruszają w pościg , a „zwierzyna” ma za zadanie
wyprowadzić ich w pole. To świetna zabawa – rozwija refleks i spryt, szybkość i
refleks , dobrze jeśli bawią się tak między sobą . Gorzej gdy zaczną polować naprawdę
, bo choć wciąż to pozostaje zabawą , to pies może zniknąć na dłuższą chwilę ,
a w skrajnych wypadkach wrócić po kilku godzinach albo wcale.
Psy zazwyczaj dematerializują się gdy właściciel pogrąży się
w myślach, rozmowie , pisaniu smsa… w każdym razie straci czujność . Gdy
zaczyna wołać psy zazwyczaj jest za pożno, mogą być już daleko. Niestety w
takiej chwili pozostaje nam czekać w tym samym miejscu licząc , że wrócą do nas za niedlugo. Jak bardzo dłuży się wtedy czas i jak człowiek
jest bezradny , to ja wiem najlepiej …
Moja pierwsza suka pozwoliła mi tego uczucia zasmakować , bo choć była bardzo karnym i posłusznym psem to na spacerach w lesie zachowywała się jak
narkoman na głodzie , który wyczuł właśnie porcję narkotyku … Czasem czekałam godzinę , czasem dwie … a
czasem wracałyśmy osobno.
Od tamtej pory wszystkie moje psy uczę przychodzenia od
momentu , gdy tylko nauczą się chodzić .
Pani Renatko ot cała prawda, ją też tak mam i myślę ,wszyscy co posiadają RR. Moje już mam tak o
OdpowiedzUsuńŚnieżne ,że jak widzą smrodem białych dupek to stoją i patrzą na !Nie czy pozwolę im .....Pobiegać☺
Przychodzenie na zawołanie, to jest pierwsza rzecz, którą uczę małego szczeniaka. Myślę, że to najważniejsza komenda ze wszystkich.
OdpowiedzUsuń