piątek, 16 grudnia 2016

Opowiadanie o Sambrze- dygresja na temat zachowań niepożądanych




Dygresja na temat zachowań niepożądanych
 W tym miejscu chciałabym opowiedzieć Wam jak młoda Sambra  z pewnego przypadkowego zdarzenia uczyniła sobie rozrywkę , która przyprawiała mnie o zawał serca.
Sambra miała wtedy około 14 miesięcy , więc już nie była  szczeniakiem . Ukończyła kurs podstawowego posłuszeństwa , doskonale wykonywała wszystkie komendy. Zabierałam ją często na spacer z koniem  w parze ze starszą suką Dumą. Traf chciał , że pojechałam w teren tylko z młodziutką Sambrą , Duma została w domu z powodu cieczki. Spacer zapowiadał się rewelacyjnie , była piękna , jesienna  pogoda . Sambra zawsze grzecznie biegła przy koniu , czasem za koniem , rzadko wyprzedzała. Kłusowałam szerokim duktem leśnym , gdy usłyszałam nagle trzask gałązek , koń uskoczył , ja z trudem utrzymałam się siodle , usłyszałam histeryczne ujadanie Sambry … Gdy już opanowałam konia moim oczom ukazała się następujący obrazek – Sambra zjeżona ujadając „osaczyła”  nieszczęsnego grzybiarza , który z rękoma uniesionymi w górze stał  jak wryty  bojąc się ruszyć. Najprawdopodobniej pan schylony i ukryty w krzakach przestraszył się konia, poniósł się gwałtownie czym z kolei przestraszył i konia i  Sambrę. Ona zareagowała odruchowo w sposób jaki podpowiedział jej instynkt młodej i niedoświadczonej suki.  Zeszłam z konia i odciągnęłam Sambrę , która wciąż powarkiwała , przeprosiłam pana , który wciąż nie mógł dobyć głosu  i  czym prędzej umknęłam …. Choć byłam zdenerwowana całym zdarzeniem , szybko o nim zapomniałam. Nie przypuszczałam , że oto zaczął się nowy rozdział w życiu młodej Sambry – polowanie na grzybiarzy.
Odtąd Sambra wypatrywała samotnych osób przechadzających się w lesie , nieważne czy grzybiarz czy przypadkowy spacerowicz – dopadała z ujadaniem i zadowolona z wywołanego efektu ( okrzyk strachu, upuszczony koszyk, przekleństwa ) wracała do mnie . Mina  Sambry mówiła, że właśnie spełniła swój obowiązek i nie bardzo rozumie dlaczego ja się złoszczę.  Odtąd moje spacery zamieniły się w „zabawę” kto szybciej wypatrzy samotna ofiarę w lesie … Najczęściej pomagało to , że już stałam na własnych  nogach obok konia – a , to już samotny grzybiarz nie był interesującym obiektem dla Sambry. Mało tego – już dwie osoby napotkane w lesie były zupełnie nieinteresujące , Sambra mijała je obojetnie.
Dla pełnej” zabawy”  Sambra potrzebowała spełnienia dwóch warunków – ja w siodle , człowiek bez towarzystwa w lesie.  Ta nieprzyjemna sytuacja trwała wiele miesięcy – ja spięta na koniu wypatrująca ludzi zaczęłam się bać wyjazdów  w teren , tym bardziej , że dołączyła już Duma i choć starsza z radością dołączyła do Sambry  w tej wątpliwej jakości rozrywce.
  O ile  w porę ewakuowałam się z siodła , Sambra biegała jakby nic,  jeśli nie zauważyłam  potencjalnej  ofiary – awantura była gotowa…
To minęło , po wielu miesiącach , po niezliczonych  męczących i pełnych napięcia spacerach Sambra przestała pozorować ataki na Bogu ducha winnych ludzi.
Opowiedziałam Wam o tym aby zilustrować w jaki sposób incydent przerodził się w trudny do wykorzenienia nawyk.  Dalej postaram się wam opowiedzieć czym różnią się strachy i lęki okresu szczenięcego i młodzieńczego od nawyków i jak rodezjany potrafią „wkręcać „ swoich właścicieli w fobie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz