sobota, 3 grudnia 2016

Nastały takie czasy, że już nie trzeba jakiejkolwiek wiedzy aby stać się ekspertem.
Ba, nawet wiedza jest zbędnym balastem ograniczającym horyzonty.
Znam instruktora, który ledwo nauczył się jeździć konno a już założył szkole nauki jazdy konnej. Znam eksperta, który od wielu lat uczy skoków konnych... sam nigdy nie uczestniczył w zawodach jeździeckich. Znam ludzi ktorzy mając marne pojęcie o wystawieniu psów uczą innych handlingu i co gorsza wystawiają odpłatnie psy z marnym efektem.
Znam hodowcę,  który w życiu niczego nie wyhodował,  ale ma ... przydomek hodowlany  i tupet aby wszystkich pouczać . Na każdy temat ma własne zdanie i jest to zdanie ostateczne . Nie muszę dodawać,  że jeśli ktoś się z nim nie zgadza to jest wrogiem ?
Właśnie poznałam kolejnego eksperta,  który będąc od roku posiadaczem pierwszego w życiu psa założył ... szkołę psiego posłuszeństwa , będzie doradzać ludziom jak wychowywać bezstresowo psy...
I właściwie powinno mnie to przestać dziwić , szczególnie w czasie tzw. „dobrej zmiany” gdy trwa wymiana kadr we wszystkich możliwych instytucjach i kryterium kompetencji jest ostatnim jakie brane jest pod uwagę podczas tej pospiesznej wymiany.
A jednak nie przestanie mnie dziwić.... skąd się biorą klienci tych pożal się Boże ekspertów? Przecież na pierwszy rzut oka widać,  że instruktor jazdy konnej ledwie utrzymuje się w siodle... ekspert od skoków nie przejedzie prostego parkuru bez błędu , hodowca oprócz arogancji i pewności siebie nie prezentuje żadnej wartości, handler z  własnego namaszczenia prezentuje psy uwypuklając ich wady i skutecznie dodając jeszcze kilka od siebie...
I chyba już wiem... Ludzie nie potrzebują informacji ze nauka jest żmudnym procesem, że aby posiąść pewien poziom profesjonalizmu należy poświęcić czas, siłę i często po wielu latach można oczekiwać dopiero jakichś efektów. Stąd najlepiej przemawia do nich ekspert , który posiadł wiedzę w weekend lub kilka tygodni. Skoro on potrafi – myślą ludzie – to przecież nie może to być trudne... na pewno nauczę się jeździć konno w miesiąc a za kolejny miesiąc pojadę na zawody...
Bójmy się... nastały czasy gdzie bylejakość stała się wartością pożądaną...

3 komentarze:

  1. Oj tak... niestety... to prawda... I ja tez znam co niektórych z nich... :-/

    OdpowiedzUsuń
  2. Problemem jest to, że ludzie nie sprawdzają kompetencji i kwalifikacji. Znam niestety lokalnego "zaklinacz psów", którego działalność przynosi więcej szkody niż pożytku, ale wystarczy, że tytułuje się psim behawiorystą, a ludziom nic więcej nie trzeba. Nikt nie pyta o wykształcenie, doświadczenie… Mnie to przeraża…

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziś trudno sprawdzić jakiekolwiek kompetencje, dziś nawet biuro rachunkowe można prowadzić bez uprawnień...Ale bez wiedzy? Doświadczenia ? O tym właśnie napisałam, przeraża mnie fakt , że ludzie tak naiwnie ufają tzw. fachowcom. Logiczne byłoby gdyby rynek weryfikował "fahofcow" ale tak sie nie dzieje ... ciekawe dlaczego ..?!

      Usuń