piątek, 30 czerwca 2017

O "cudach"




Ledwie  napisałam post odnośnie kompetencji, a raczej jej  braku, a życie dopisało scenariusz, który zjeżył mi włosy na głowie… Osobną sprawą jest  bowiem dopuszczenie do rozrodu osobników  nie posiadających  typowych cech dla  rasy ani płci , a osobną narażanie suki- matki oraz całego miotu  na niebezpieczeństwo utraty życia i zdrowia.
Otóż aby stać się hodowca  w Polsce – powtórzę – wystarczy zarejestrowanie przydomka hodowlanego i posiadanie zwierzęcia, które ma rodowód ZKwP , upór i pieniądze aby zjeździć Polskę wzdłuż i wszerz, aby zrobić uprawnienia hodowlane i o zgrozo!  na dodatek tytuł Championa Polski.
To, czy zwierzę jest warte rozmnożenia, czy hodowca ma jakiekolwiek umiejętności i wiedzę  jest absolutnie sprawą drugorzędna .  Najważniejszy oprócz powyższego jest wysoki stopień infantylizmu przejawiający się ogromną ilościa „ochów” i  „achów” na FB nad cudem, który cudem nie jest, tylko rażącym zaniedbaniem . Ważnym jest rownież posiadanie odpowiedniej liczby „followersów”, którzy przyklasną i zachwycą się cudem polegającym na tym , że hodowca nie sprawdził , czy akcja porodowa została zakończona.  Dla mnie to raczej cud z gatunku tych , które powodują , że pijak wpadnie pod nadjeżdżający pociąg i nic mu się nie stanie …
Na trzeźwo nie jestem w stanie tego cudu zrozumieć ….

wtorek, 27 czerwca 2017

Moja ściana płaczu - ciąg dalszy ....





.       Każdy hodowca musi być być wystawcą, ale nie każdy wystawca jest automatycznie hodowcą.

Zapytacie może dlaczego z uporem maniaka podejmuję temat wystaw? Otóż zauważyłam niepokojącą tendencję wśród nowych właścicieli rodezjanów – zakup szczenięcia na wystawy , ale niezbyt drogo , często w pierwszej z brzegu  hodowli , wystawianie z uporem wręcz maniakalnym – czyli co tydzień  wystawa, wreszcie jakiś tam sukces – na przykład Zwycięstwo Młodzieży na wystawie gdzie ogólna liczebność rasy to sztuk jedna w porywach do dwóch  i hurrraa… i  oto mamy nowego hodowcę !  To nic , że nic nie wie na temat hodowania czegokolwiek , może kwiatków w doniczkach, choć i to nie jest pewne.  A przecież hodowanie  jest takie proste – mamy ładnego pieska ( zdobył Zwycięstwo , czyli jest najlepszy!) , teraz należy znaleźć mu ładną suczkę i już !!!
Powtórzę to co napisałam w śródtytule : Nie każdy wystawca staje się automatycznie HODOWCĄ! Śmiem  twierdzić , że hodowcą staje się POZA ringiem ! Książki, nauka, wiele lat nauki, zdobyte doświadczenia , szukanie porad u innych bardziej doświadczonych hodowców, obserwacja  .. . i wyciąganie wniosków.
Czy ktoś tak dziś czyni? O nie, nie … Dziś każdy jest mądry od samego  początku, jest aż tak mądry, że swoimi poradami z kosmosu  obdarza wszystkich na Facebooku i na wystawach  – nowicjuszy i starych wyjadaczy. Aby nie być gołosłownym – w prawdziwe zdumienie wprawiła mnie wypowiedź pewnej „doświadczonej” hodowczyni . Jeszcze nim  cokolwiek wyhodowała, przekonywała  o unikalności swojego przyszłego miotu bazując na szkoleniach , które ukończyła przyszła matka szczeniąt.  Rozumiem , że komendy zostaną wyssane przez nie  z mlekiem matki?
Jeszcze inna „doświadczona hodowczyni” nim cokolwiek wyhodowała przedstawiała się wszystkim  nazwą swojej hodowli  nie zaś imieniem . Kuriozum absolutnym były nagrody fundowane przez tę hodowlę . Ktoś powie – chwyt marketingowy, pozycjonowanie marki własnej … tyle ze jeszcze przed zaprezentowaniem jakiekolwiek produktu , że użyję takiego porównania.
      Inna zaś „profesjonalna hodowczyni”  wybierając reproduktora typowała bardzo  różne psy i  czy      jej odmawiano – nie wiem, ale wreszcie udręczona zwierzyła się , że ma dość i musi pokryć.  Wszystko jedno kim.
Szkoda, że ZKwP nie organizuje podstawowych kursów dla przyszłych hodowców zakończonych choć pisemnym zaliczeniem , dziś wystarczy rejestracja przydomka hodowlanego i już . Hodujemy!  Hodują fryzjerzy i kosmetyczki, hodują inżynierowie i robotnicy , hodują gospodynie domowe i kucharki, hodują kierowcy i mechanicy samochodowi.
Odpowiedzcie – skąd czerpią wiedzę na ten temat ?
 Wydaje się , że hodowla psów rasowych w Polsce to jedna z tych dziedzin, w której nie trzeba mieć żadnego doświadczenia i wiedzy.
Powołanie nowego życia to ogromna odpowiedzialność , odpowiedzialność za zdrowie i szczęśliwe życie przyszłego psa. To odpowiedzialność, która nie kończy się  , gdy zamkną się drzwi za nowymi właścicielami szczenięcia.

czwartek, 22 czerwca 2017

Moja ściana płaczu cz. 3



3.       Wartość hodowlana psa nie jest mierzona ilością zdobytych przezeń tytułów !

Nie??? To w takim razie czym jest wartość hodowlana psa ??? Na pewno nie ilością linijek w katalogu potrzebnych do umieszczenia wszystkich jego tytułów. To wciąż ten sam pies – z krótkim ramieniem i ściętym zadem, ze stromą łopatką i tyłem.  Z nietypową głową molosa, z jasnym okiem, „czerwonym” umaszczeniem , zbyt wysoki lub zbyt krotki , z zapadniętym grzbietem lub podniesionym zadem…
Myślicie , że przesadzam ? Wszystkie wymienione wyżej wady dotyczą psów z tytułami Championa przynajmniej jednego kraju, najczęściej Polski. Czy w takim razie  sędziowie się nie znają ???
No cóż – nie wierzę w sędziów znawców wszystkich ras wszystkich 10 grup. Wiadomo, że są sędziowie, którym sercu bliższe są molosy lub teriery , sędziując naszą rasę będą kierowali się właśnie takimi kryteriami. Tym bardziej, że standard rasy Rhodesian Ridgeback jest otwarty na interpretacje. Ale chyba zbytnio odeszłam od tematu.
Pisałam już o tym w postach poświęconych genetyce, ale powtórzę raz jeszcze i będę powtarzać w przyszłości  . Wartość hodowlana psa jest wyrażona w jakości i powtarzalności potomstwa, które po sobie zostawia. Jeśli nie ma możliwości oceny jego potomstwa, bo jest na przykład zbyt młody to ocenie poddaje się rodowód w głąb ( rodzice, dziadkowie, pradziadkowie) i wszerz ( rodzeństwo, ciotki, wujkowie).  Proste? Proste.
A jak niby sędzia ma dokonać takiej oceny w ringu ? Sędzia nie dość , że nie ma wglądu do rodowodu zwierzęcia ani tym bardziej nie musi oglądać jego dzieci, to nawet nie może mieć wglądu do katalogu i znać imienia psa ! Sędzia ocenia zwierzę w danym dniu, w danej kondycji , na podstawie fenotypu. Nie ma wglądu do genotypu! Ocena nie dość , że jest subiektywna, to na dodatek zależy od wielu czynników niezależnych – takich jak pogoda, stan psychofizyczny zwierzęcia i wystawcy oraz innych czynników zewnętrznych, których tu nie wymienię. Liczy się tu i teraz , na dodatek mierzone często w sekundach .

środa, 14 czerwca 2017

Moja ściana płaczu cz. 2




1.       Nie każdy pies wystawowy jest psem hodowlanym
A o co w tym chodzi? To już chyba zazdrość i zawiść przez ciebie kobieto przemawia! Zakrzykną wszyscy. Ani trochę. Już wyjaśniam …. W odcinkach  poświęconych genetyce napisałam przy okazji tematu doboru pary rodzicielskiej , że zdarza się, iż z pary  nieciekawych rodziców uzyskuje się całkiem dobre szczenię albo nawet kilka szczeniąt. Czy oznacza to , że ich geny „naprawiły się” ? O nie, nie…  W genach zapisane są wszystkie wady, którymi obdarzeni są rodzice i z niemal 100% pewnością objawią się u potomstwa tego niezwykłego „brzydkiego kaczątka”.
Tak więc wystawiajcie na chwałę swoją i hodowcy , zdobywajcie kolejne trofea … ale na miłość boską zastanówcie się dwa razy nim podejmiecie decyzję o rozmnożeniu. 
Niestety na tę refleksję  za późno, już grasują w polskich ringach takie cuda , nazywam je „bombą z opóźnionym” zapłonem.
PS 1. Niedługo rodezjany z niewłaściwym umaszczeniem i osadzeniem ucha będą normą . Niedługo whipecikowate uszka u rodezjanów będą normą .
PS 2. Czasem należy się zastanowić, czy rozmnożyć psa o bardzo powtarzalnym w danej populacji rodowodzie. Szczególnie , gdy w linii ciągną się jakieś wady i bez końca powiela się ten sam genotyp w różnych kombinacjach.  Ale kto o tym myśli , jeśli – „Mam śliczną sunie i ona musi mieć szczeniaki, bo to będzie ogromna strata, jeśli ona nie będzie miała szczeniąt. „ I „ Znajdę dla niej ślicznego psa i będą to śliczne szczeniaki” ….
 Myślicie, że przesadzam ?

wtorek, 13 czerwca 2017

Ściana płaczu część 1



1.       Nie każdy pies rodowodowy jest psem wystawowym. Edit. Oczywiście mam na myśli rodowód ZKwP, a nie Stowarzyszenia Psa Burka.
W miocie rodzi się zazwyczaj kilka lub kilkanaście ( jak w naszej rasie) szczeniąt. Każde szczenię otrzymuje metryczkę – czyli promesę wydania rodowodu przez Związek Kynologiczny w Polsce. Pewna wstępna selekcja  szczeniąt jest możliwa na etapie pierwszych tygodni , kolejna na etapie kilku miesięcy , ale i tak w wieku 18 miesięcy może się okazać , że pies nie rozwija się tak jak przypuszczaliśmy  i na wystawach raczej ma marne szanse.  Co robi w tym momencie dobry hodowca ? Wycofuje psa z programu hodowlanego , co za tym idzie również i z wystaw. Co robi w tym momencie świeżo upieczony właściciel pierwszego w życiu rodezjana? Po pierwsze wynajmuje zawodowego handlera i z nim jeździ na wystawy – profesjonalista potrafi ukryć pewne wady przed sędzią, a sędzia też człowiek – może kierować się przy wyborze zwycięzcy znaną sobie twarzą  ( handler). O ile nie ma nic złego w korzystaniu z pomocy profesjonalistów ( w końcu dobry handling to prawdziwa sztuka) , to problem rozpoczyna się w momencie gdy pies ma dość poważne wady , które umiejętnie korygowane handlingiem nigdy w ringu nie wyjdą na jaw. Poza ringiem owszem , ale kto tam będzie sobie zawracał głowę jak pies wygląda poza ringiem skoro na Facebooku ma genialne zdjęcia.
Ktoś zapyta – dlaczego Cię to boli? A niech sobie jeżdżą , niech wygrywają , w końcu kto bogatemu zabroni… Otóż boli mnie powtarzalność wad , powtarzalność do tego stopnia , że staje się nie wadą ,ale standardem. Stąd mamy rosnącą liczbę rodezjanów o nieprawidłowym , mahoniowym umaszczeniu ( Bo ja lubię „czerwone” – cytat z pewnego sędziego) , rodezjanów krótkich , o zwartym ciele boksera , wreszcie o nieprawidłowych grzbietach – ściętych jak u pointera.  Dochodzi do sytuacji , gdy prawidłowo zbudowany rodezjan otrzymuje niższą ocenę od sędziego, bo jest … za długi.
Skoro na 10 rodezjanów  w ringu jeden  jest  długi , a pozostałe krótkie – to które są prawidłowe? Te, które są w większości. Za ringiem zmagania konkurentów obserwuje publiczność  - nowicjusze hodowcy, świeżo upieczeni właściciele. Nie mają doświadczenia, bo i skąd mieliby je mieć. Skoro go nie mają, to będą kierować się w przyszłości wyborami sędziego. Ujmując to w skrócie – im więcej wygranych na koncie psa tym większa pewność , że jest prawidłowy. Hodowca nowicjusz upraszcza sobie wybór przyszłego reproduktora kierując się liczbą championatów uzyskanych przez psa . W ten sposób wada nie dość , że ujawniona ( za większość wad odpowiadają  recesywne geny) to zostanie utrwalona w populacji. 

PS . 1 Zdarza się , że nieuczciwy hodowca sprzedaje szczenię „na wystawy” obdarzone wieloma wadami , poza jedną – szczenię ma pręgę. To nic, że ma nietypową główkę, umaszczenie , ruch , często inne wady genetyczne – np. zrost ogonka. Ale ma pręgę i tylko ta według niego  liczy się na wystawach. Oczywiście nieświadomy właściciel przeżywa ogromne rozczarowanie, gdy czyta na wystawie w karcie ocen „Nietypowy dla rasy ruch, zapadnięty łekowaty grzbiet, słabe kątowanie przodu i tyłu ” i nie wie o co chodzi, bo przecież kupił psa z rodowodem na wystawy.

PS. 2 Zdarza się, że hodowca uczciwie informuje o wadach szczenięcia i mówi, że na wystawach raczej będzie osiągać kiepskie oceny.  Jakież zdziwienie , gdy pies zaczyna mimo wad wygrywać … Operacja ? Handling ? Pełen szacunek dla profesjonalnej pracy handlera, ale jako hodowca mam uczucia bardzo ambiwalentne.