Trochę o spacerach ..
Jakiś czas temu zaskoczyła mnie informacja wygłoszona przez
bardzo znanego i szanowanego hodowcę iż rodezjany musza przebiec minimum dziennie 30 km przy rowerze … oczywiście oprócz
dwugodzinnego spaceru… I to jest rzekome
minimum inaczej pies jest nie wybiegany.
Zaraz , zaraz pomyślałam … maszer z zaprzęgiem nie ćwiczy chyba
aż intensywnie szczególnie w letnie dni albowiem latem to się działo .
Zaopatrzona w mądrą aplikacje smartfonową zaczęłam mierzyć swoje spacery , zarówno
piesze , konne i rowerowe. I jaki wynik
uzyskałam ?
Codziennie moje psy mają minimum godzinna aktywność w
postaci albo pieszej wędrówki albo godzinnego stępo-kłuso-galopu albo godzinny
spacer rowerowy.
Godzinna piesza wędrówka odbyta żwawym krokiem marszowym z
uwzględnieniem postoju gdy psy bawią się
w najlepsze a ja nie mam zamiaru im tego przerywać , załatwiają swoje potrzeby
fizjologiczne a w rozpaczy obserwują znikające stado ( nooo… wypada zatrzymać
się i zaczekać) odpowiada mniej więcej 6
km. Oczywiście moim sześciu kilometrom – psy pokonują znacznie dłuższy dystans.
Godzinny stepo-kłus z galopem odpowiada mniej wiecej 8
kilometrom przy uwzględnieniu powyższych psich czynności.
Godzinna przejażdżka rowerem z przerwami na zabawy,
załatwianie , kąpiel w jeziorze , porzucanie patyków i powęszenie to też mniej więcej
8 kilometrów.
Moim psom wystarcza
to w zupełności , są w świetnej kondycji psychofizycznej i nie cierpią z powodu
braku rzeczonych 30 kilometrów przy rowerze.
A tak poważnie – nie dajmy się zwariować , nikt kto pracuje
albo nawet nie pracuje zawodowo nie może
sobie pozwolić na ponad 4 godziny spaceru dziennie z psem ! A gdzie czas dla
domu, rodziny , gdzie czas na prace, zakupy , ogarniecie domu ??? Brakuje doby !
Jeśli planuję trening z koniem , to nie zabieram psów bo
wtedy to nie jest spacer z psem ale praca z koniem. Jeśli biorę kijki na spacer wiem , że ktoś na
tym ucierpi – albo kijki albo psy… Nie da się maszerować z kilkoma rodezjanami przez las nie oglądając
się za siebie .
Jeśli wsiadam na rower z psami wiem , że plany bicia rekordów
prędkości z góry skazane są na niepowodzenie. Jestem im wdzięczna, że grzecznie biegną na smyczy
przy rowerze, ale ja sama odczuwam psychiczny dyskomfort , że nie mają
możliwości swobodnie pobiegać tylko ciągnę je „ na sznurku” . Jeśli nadarza
się możliwość natychmiast spuszczam je
ze smyczy ale wtedy też nie pojadę zbyt
szybko, bo trzeba się zatrzymać na zabawę
, na siusiu i … kontemplację przyrody.
Jeśli więc macie zamiar przejechać rowerem 30- 50 kilometrów
, to super … ale nie zabierajcie ze sobą psa !
Nie dajcie się zwariować
- rodezjan to pies aktywny i dla
ludzi aktywnych ale nie dla hiper ultra aktywnych z nadmiarem adrenaliny … Może
się to skończyć tak jak z tą rodezjanką , która chowała się pod kanapę gdy jej pan ultra maratończyk wkładał buty do
biegania.
Ludzie maja skłonności do przesady i to niemałej we wszystkim, co mówią o naszej rasie - też się z tym spotykacie...? A to, ze to są trudne psy (???) - trudne dla kogo..?? i w porównaniu do czego, do jakiej rasy... Żeby wydawać takie sądy, trzeba mieć porównanie... a tymczasem mówią to ludzie, którzy mają pierwszego psa w życiu :-)
OdpowiedzUsuńA to znowu - że to pies nie dla każdego... - zgoda! ale żadna rasa nie jest dla wszystkich... zawsze znajdzie się taki, co to dla niego nie jest dopasowana...
I z tymi biegami jest podobnie. 30km minimum - ha! to dobre! Tymczasem wcale nie o wyczyn tu chodzi :-)
Skąd wiesz, że o tym będzie następny post?! .....:D
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
Usuń:-D ... nie pierwszy raz rozumiemy się bez słów! :-D - i podzielamy te same opinie, również, albo przede wszystkim na temat psów i koni... :-)
Usuń