poniedziałek, 14 listopada 2016

Drażliwe pytania , których nie należy zadawać na forach internetowych




Jest kilka pytań, które doprowadzają   do wściekłości RR-talibów – jedno z nich brzmi : „Marzę o rodezjanie ale pracuję , czy mogę kupić takiego psa? „ W najłagodniejszych komentarzach, które przeczytałam na jednym z forum radzono pani kupić pluszowego psa …
Każdemu życzę bogatego sponsora, który zapewni życie na odpowiednim poziomie , ale póki co znakomita większość z nas musi samodzielnie zapracować na chleb powszedni .
Nie rozumiem w jaki sposób praca zarobkowa utrudnia posiadanie rodezjana , ale domyślam się co może być powodem takich gwałtownych reakcji.
Jednym z powodów może być mit , o którym pisalam w poprzednim poście , a mianowicie o rzekomym przymusie przebycia 30 kilometrów dziennie na rowerze i dwugodzinnym spacerze po południu. Zgadzam się – z takiego punktu widzenia jest to absolutnie niemożliwe – pogodzić prace zawodową , 4 – 5 godzin spaceru z psem i jeszcze obowiązki domowe.  Tyle , że rodezjan nie potrzebuje aż tylu kilometrów i godzin spaceru i codzienna godzinna aktywność jest jak najbardziej wystarczająca.
No dobrze – powie ktoś – ale jeśli pracuję 8 godzin dziennie i licząc dojazdy do pracy nie ma mnie w domu około 9 godzin ? Przede wszystkim wszystko zależy od dobrej organizacji. Opowiem jak to wyglądało u nas . Zazwyczaj wyjeżdżałam z domu przed 8 aby otworzyć zakład , co oznaczało  w praktyce , że o 7 rano musiałam być z powrotem  w domu ze spaceru , co z kolei oznaczało , że aby wyjść na godzinny spacer musiałam wstać o piątej rano. Gorzej gdy zakład musiał zostać otwarty o 7 … wtedy i 3.30 była mi nieobca.  Owszem spacery o tej godzinie miały zupełnie inna jakość – musiałam poruszać się znanymi ścieżkami , zboczenie z wytyczonego szlaku groziło zabłąkaniem w ciemnościach szczególnie jesienią i zimą  , zamiast psów widziałam tylko migające światełka  i nie jeden raz moje psy wypłoszyły z zarośli buchtującego dzika … Słowem – nie było to może przyjemne , ale wykonalne. W ciągu dnia zawsze mogłam liczyć na któregoś z synów, który wrócił wcześniej ze szkoły ten wychodził na chwilę z psami. Wieczorem jechałam na chwilkę na rower lub tez spacerowałam . A jeśli nie ma dzieci ? Zawsze znajdzie się ktoś kto wyprowadzi nam psa – choćby za pieniądze.
Z powyższym łączy się jeszcze mit rodezjana, który sam nie może zostać w domu. Owszem , jeśli nie został nauczony zostawania  w domu lub co gorsze – po roku wszyscy nacieszyli się psem i teraz trw a przepychanka, kto ma wyjść z psem , więc spacery są byle jakie a  najczęściej krotkie i mało zabawne. Znudzony rodezjan to mała bomba atomowa więc nie dziwcie się efektowi wybuchu jądrowego pośrodku salonu gdy kilka dni z rzędu psiak wychodził na przysłowiowe pięć minut dookoła komina.
I teraz ostatnie pytanie, które nie należy zadawać na forach  aby nie narazić się RR talibom – Czy mogę mieć rodezjana gdy mieszkam w bloku?
Ponownie – życzę wszystkim przyszłym i obecnym właścicielom rodezjanow – bogatego sponsora oraz domku na przedmieściach lub posiadłości na wsi. Ale życie nas nie rozpieszcza  większość z nas mieszka w bloku. I co w tym złego ? Z mojego doświadczenia z właścicielami rodezjanow wynika , że ci którzy mieszkają w bloku bardziej dbaja o regularne i długie spacery , bo nie ulegają pokusie „wystawienia” psa do ogrodu aby sobie „pobiegal” bowiem ogrodu nie posiadaja…
Gdy słyszę – przecież mam ogrodzone 2 hektary to chyba wystarczy aby pies się wybiegał to mam ochotę doradzić aby ten ktoś kupił sobie krolika – też sam pobiega a jest dużo mniejszy  … Żaden rodezjan nie będzie sam sobie biegał bo potrzebuje motywacji i zadań … a jeśli właściciel nie postawi przed nim  jakiegoś zadania , to nie  ma obaw – rodezjan  sam sobie je wymyśli i zrealizuje. Oczywiście z rożnym skutkiem dla właścicieli.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz