środa, 9 listopada 2016

O spacerach ...

 












Trochę o spacerach ..
Jakiś czas temu zaskoczyła mnie informacja wygłoszona przez bardzo znanego i szanowanego hodowcę iż rodezjany musza przebiec minimum  dziennie 30 km przy rowerze … oczywiście oprócz dwugodzinnego spaceru…  I to jest rzekome minimum inaczej pies jest nie wybiegany.
Zaraz , zaraz pomyślałam … maszer z zaprzęgiem nie ćwiczy chyba aż intensywnie szczególnie w letnie dni albowiem latem to się działo .
Zaopatrzona w mądrą aplikacje smartfonową  zaczęłam mierzyć swoje spacery , zarówno piesze , konne i rowerowe.  I jaki wynik uzyskałam ?
Codziennie moje psy mają minimum godzinna aktywność w postaci albo pieszej wędrówki albo godzinnego stępo-kłuso-galopu albo godzinny spacer rowerowy.
Godzinna piesza wędrówka odbyta żwawym krokiem marszowym z uwzględnieniem postoju  gdy psy bawią się w najlepsze a ja nie mam zamiaru im tego przerywać , załatwiają swoje potrzeby fizjologiczne a w rozpaczy obserwują znikające stado ( nooo… wypada zatrzymać się i zaczekać)  odpowiada mniej więcej 6 km. Oczywiście moim sześciu kilometrom – psy pokonują znacznie dłuższy dystans.
Godzinny stepo-kłus z galopem odpowiada mniej wiecej 8 kilometrom przy uwzględnieniu powyższych psich czynności.
Godzinna przejażdżka rowerem z przerwami na zabawy, załatwianie , kąpiel w jeziorze , porzucanie patyków i powęszenie to też mniej więcej 8 kilometrów.
Moim psom  wystarcza to w zupełności , są w świetnej kondycji psychofizycznej i nie cierpią z powodu braku rzeczonych 30 kilometrów przy rowerze.
A tak poważnie – nie dajmy się zwariować , nikt kto pracuje albo nawet nie  pracuje zawodowo nie może sobie pozwolić na ponad 4 godziny spaceru dziennie z psem ! A gdzie czas dla domu, rodziny , gdzie czas na prace, zakupy , ogarniecie domu ???  Brakuje doby !

Jeśli planuję trening z koniem , to nie zabieram psów bo wtedy to nie jest spacer z psem ale praca z koniem.  Jeśli biorę kijki na spacer wiem , że ktoś na tym ucierpi – albo kijki albo psy… Nie da się maszerować  z kilkoma rodezjanami przez las nie oglądając się za siebie .
Jeśli wsiadam na rower z psami wiem , że plany bicia rekordów prędkości z góry skazane są na niepowodzenie. Jestem  im wdzięczna, że grzecznie biegną na smyczy przy rowerze, ale ja sama odczuwam psychiczny dyskomfort , że nie mają możliwości swobodnie  pobiegać  tylko ciągnę je „ na sznurku” . Jeśli nadarza się możliwość natychmiast  spuszczam je ze smyczy  ale wtedy też nie pojadę zbyt szybko, bo trzeba się zatrzymać  na zabawę , na siusiu i … kontemplację przyrody.
Jeśli więc macie zamiar przejechać rowerem 30- 50 kilometrów , to super … ale nie zabierajcie ze sobą psa ! 

Nie dajcie się zwariować  -  rodezjan to pies aktywny i dla ludzi aktywnych ale nie dla hiper ultra aktywnych z nadmiarem adrenaliny … Może się to skończyć tak jak z tą rodezjanką , która chowała się pod kanapę gdy  jej pan ultra maratończyk wkładał buty do biegania.







4 komentarze:

  1. Ludzie maja skłonności do przesady i to niemałej we wszystkim, co mówią o naszej rasie - też się z tym spotykacie...? A to, ze to są trudne psy (???) - trudne dla kogo..?? i w porównaniu do czego, do jakiej rasy... Żeby wydawać takie sądy, trzeba mieć porównanie... a tymczasem mówią to ludzie, którzy mają pierwszego psa w życiu :-)

    A to znowu - że to pies nie dla każdego... - zgoda! ale żadna rasa nie jest dla wszystkich... zawsze znajdzie się taki, co to dla niego nie jest dopasowana...

    I z tymi biegami jest podobnie. 30km minimum - ha! to dobre! Tymczasem wcale nie o wyczyn tu chodzi :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skąd wiesz, że o tym będzie następny post?! .....:D

      Usuń
    2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    3. :-D ... nie pierwszy raz rozumiemy się bez słów! :-D - i podzielamy te same opinie, również, albo przede wszystkim na temat psów i koni... :-)

      Usuń