niedziela, 19 lutego 2017

Z notatek asystenta kynologicznego część 1



 Od niedawna mam przyjemność pracować w ringu jako asystent kynologiczny. Jako, że są to absolutne początki  i mam niewielkie doświadczenie w tej kwestii, paradoksalnie  mam świeże spojrzenie i  chciałabym podzielić się kilkoma refleksjami.
    Każdy wystawca powinien choć raz popracować w ringu choćby jako gospodarz lub sekretarz ringu. Zupełnie zmienia się perspektywa. Polecam wszystkim to doświadczenie!

      Parę wyjaśnień na początek . Sędzia Kynologiczny oraz asystent nie mają wglądu do katalogu, nie znają psów ani właścicieli zgłoszonych na wystawę w danym dniu.  Choć – nie oszukujmy się – wiedza ta jest powszechnie dostępna, wystarczy pożyczyć od kogoś katalog.  Tylko , że komu chciałoby się wkuwać na pamięć listę psów ?  Na stoliku w ringu katalogu nie ma i nie może być.
Z drugiej zaś strony na wystawach powtarzają się wciąż te same osoby i te same psy. Trudno ich nie rozpoznawać.
Znajomi i przyjaciele zaś nie powinni się obrażać , że oto teraz z racji ważności pełnionej funkcji nie mam czasu pogadać … Naprawdę nie ma czasu … nawet na czynności fizjologiczne, chyba że sędzia zarządzi przerwę.  Choć pamiętam swoje zaskoczenie lat temu kilka, gdy dobrze mi znana hodowczyni i asystent Kynologiczny w tamtym dniu  zaczęła mi mówić per pani w ringu. Pełen profesjonalizm !
Asystent Kynologiczny , a już tym bardziej gospodarz lub sekretarz nigdy nie mają wpływu na  ocenę sędziego, owszem  w ramach szkolenia sędzia może polecić  asystentowi samodzielna ocenę ale  ostatnie zdanie zawsze  należy do sędziego.
I choćby asystent nie zgadzał się z opinią sędziego musi ją zaakceptować i nie komentować.
Pojawiają się opinie, że dobry sędzia powinien być hodowcą i wystawcą, wtedy będzie dobrze znał problemy hodowlane i te związane z wystawianiem... Nie sądzę aby miało to większe znaczenie... tak jak do tego aby być świetnym trenerem piłki nożnej nie trzeba być świetnym zawodnikiem.
Z drugiej zaś strony sędzia hodowca jest narażony na opinie że promuje psy z własnej hodowli . I gdzie  tu znaleźć złoty środek..?
Jeśli znajduję się w ringu jako wystawca zwracam uwagę wy łącznie na swojego psa , jeśli jestem w ringu jako asystent wyłączam myślenie w kategorii –„podoba się to co znam najlepiej „.
Dopiero z tej perspektywy nabieram dystansu do psów .  Polecam każdemu to ważne doświadczenie. Nie oszukujmy się – zawsze nasz własny pies będzie dla nas najpiękniejszy i świata za nim nie widzimy. Stając po drugiej stronie, patrząc obiektywnie, patrząc na psa poprzez porównanie z innymi psami – zaczynamy widzieć i rozumieć więcej.
 I jeszcze jedna ważna sprawa -sędzia dokonuje wyboru najlepszego psa już w pierwszych sekundach po wejściu na ring. Pierwsze wrażenie liczy się najbardziej , potem pozostaje kombinowanie. Ruch jest tutaj najbardziej decydującym czynnikiem. Jeśli mamy już najlepsze wyselekcjonowane zwierzęta wygra ten, który rusza się najlepiej.
Może to niektórych zdziwić,  ale jest to zasada nadrzędna dla wszystkich ras. Zarówno dla tych których jedynym zadaniem w życiu jest wyglądać pięknie i nie schodzić z kolan właściciela lub kanapy jak i te a przede wszystkim te, których zadaniem jest pościg  zwierzyny .
Każdy pies musi  umieć  się poruszać – z mniejszą lub większą gracją, ale zdecydowanie bez większego trudu. I jest to ważne przy ocenie mastifa, yorka, pointera, buldoga angielskiego  i rodezjana.
Poruszyłam kilka  ważnych tematów w dużym skrócie i myślę , że nadszedł czas aby w kolejnych postach zająć się trochę szczegółowo …
Cykl będzie się nazywał : ”Z notatek asystenta kynologicznego”

2 komentarze:

  1. Cieszę się,że poruszyłaś ten temat.Z uwagą będę śledził kolejne posty.Ja
    jako laik ringowy czasami zastanawiam się o co w tym wszystkim chodzi? Ponoć na naukę nigdy nie jest zapóżno !

    OdpowiedzUsuń