niedziela, 23 lipca 2017

Quo vadis polska hodowlo....




Zastanawiacie się może, dlaczego tyle wpisów poświęciłam wystawom…
 Po pierwsze sporo w ostatnich latach jeżdżę i  obserwuję. 
Po drugie wystawy są bardzo ważne pod względem hodowlanym – w dużym uproszczeniu można przyjąć, że na wystawach kreuje się nowe kierunki w hodowli. Ten, który mogę zaobserwować w ostatnich latach, napawa mnie niepokojem o przyszłość rasy w Polsce. 

Rasa Rhodesian Ridgeback stała się  bardzo popularna w Polsce, ton na wystawach zaczęły nadawać osoby, które nie mają większego doświadczenia ani hodowlanego ani wystawowego. Cieszy z jednej strony , że coraz więcej osób jeździ na wystawy , z drugiej strony niepokoi , że osoby te nie traktują tego jako hobby lub nowej pasji, którą można rozwijać z pożytkiem dla rasy. Oto kupili pierwszego psa tej rasy w życiu lub w ogóle pierwszego psa rodowodowego i bezkrytycznie podchodzą do pierwszych niewielkich sukcesów wystawowych. Pierwszy złoty medal na krajowej wystawie, gdzie ich pies wygrał swoją  klasę bowiem był jeden jedyny, traktują jako dowód na to, że ich pies jest unikalny na skalę europejską. Wara tym, którzy maja inne zdanie. ( o tym niezdrowym podejściu pisałam w pierwszych postach zatytułowanych „Hodowlany Olimp”), wara tym, którzy ośmielą się skrytykować. Stają się wrogiem publicznym numer 1. Wara tym, którzy hodują i wystawiają od wielu lat – staja się nielubioną konkurencją, tym bardziej, że nie daj Boże mogą skrytykować. I mieć racje !
Wara tym, którzy hodują od wielu lat  i wystawiają z sukcesami, należy zmieszać ich z błotem, rozpuścić szkalujące plotki, nikt przecież nie będzie dociekać czy to prawda czy nie. A krew przyciąga padlinożerców, więc nadzieja na to , że z takiej szkalowanej osoby zostanie wnet ogryziony szkielet jest ogromna ….
Niestety w Polsce wciąż łatwo można uzyskać tytuł Championa Polski – nawet jeśli pies ma rażące wady budowy. Wystarczy cierpliwość i dużo wyjazdów, a nawet rodezjan, który mocno odbiega od standardu rasy  jest w stanie zdobyć minimum 3 wnioski na Championa Krajowego. Wtedy dla osoby mało doświadczonej w rasie staje się on wzorem. Co gorsza staje się również dowodem na słuszność racji i odniesieniem jak należy hodować. Tak bezkrytyczne podejście działa tylko na szkodę naszej rasy.
Napisałam wiele tekstów na temat standardu rasy, korzystałam z wielu źródeł , przytoczyłam interpretacje wielu doświadczonych sędziów i hodowców … i co ? I nic. Zasięg postów był zgoła niewielki.
Ktoś jednak dziękuje mi, że wiele się nauczył, ktoś  pyta mnie czy jego pies jest tak kiepski, że  przegrywa wciąż na wystawach. Wynika z tego, że jednak mało uważnie przeczytał moje posty. Wygrana na wystawach nie świadczy o wartości hodowlanej psa, więc dlaczego przejmować się jego przegraną skoro ten pies stanowi dumę i chlubę rodziny ? Czy to, że przegrał z przysłowiowym „pasztetem” umniejsza jego wartość jako przyjaciela domu? Przedstawiciela rasy? Kochani – opamiętajcie się i nie traktujcie wystaw jako potwierdzenia lub zaprzeczenia, że macie ładnego psa. 
 Jeśli jednak chodzi Wam tylko o to , aby pies wygrywał … no cóż , to przemyślcie jeszcze raz Wasze intencje i postawcie jakiś cel – czy chcecie błyszczeć na wystawach czy też chcecie miło spędzać czas z innymi fanatycznymi miłośnikami rasy. Można oczywiście i jedno i drugie, ale nie czujcie się aż tak spektakularnie rozczarowani, jeśli nie zwyciężycie.

Warto też zauważyć drugą stronę medalu -  tych, którzy przyszli na pierwsze wystawy ze swoim pierwszym psem zachęceni przez hodowce, aby wystawiać, bo pies świetnie rokuje na przyszłość. I przestają zgłaszać się po pewnym czasie zniechęceni, czy to atmosferą, czy to  przegranymi, czy słowami sędziego na przykład „Proszę nie fatygować się z tą suką na wystawy – szkoda pani czasu i pieniędzy!” To autentyczne zdanie, które usłyszałam na temat mojej młodzieżowej suki, który zdobyła potem Interchampionat, kilka zwycięstw Wystaw Klubowych i kilka Championatów innych krajów.
 Dla tych ludzi wystawy to strata czasu, a fakt posiadania pięknego psa stanowi wystarczający powód do dumy. Niestety to jest ogromna strata dla hodowli i puli genetycznej naszej rasy.  

Dwie strony medalu – z jednej strony ludzie bez opamiętania wystawiający psy dalekie od standardu, a z drugiej psy wartościowe dla hodowli pozostające w domach.

Quo vadis polska hodowlo….

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz