wtorek, 16 maja 2017

O odchodzeniu...




O odchodzeniu
Ostatnio wiele się stało, odeszło wiele cudownych psów, które znałam. Zostali ludzie, którzy cierpią. Dla nich ten tekst.
Czas pędzi nieubłaganie, z rozkosznego szczeniaczka wyrósł mężny pies. Czasem ten  rozkoszny szczeniaczek dał nam solidnie do wiwatu, ale im bardziej był nieznośny a my uzyskiwaliśmy choćby niewielką poprawę … kochaliśmy go coraz bardziej. W końcu byliśmy jak dwie strony tej samej monety, w mig odgadywaliśmy nastroje… choć przyznać trzeba nasz czworonożny przyjaciel był w tym o niebo  od nas lepszy. Każdy dzień był nową przygodą. Każdego poranka  witał nas rozmerdany ogon i uśmiechnięty pysk naszego przyjaciela.  Chyba nikt nigdy tak się nie cieszył na nasz widok, choćby po dziesięciominutowej nieobecności. Jesteś ! Nareszcie! Gdzie byłeś ? Tęskniłem! Co robimy? Aha.. Leżymy na kanapie i czytamy książkę ? Wchodzę w to! Super!  Miałeś ciężki dzień w pracy? To ja cichutko sobie poleżę… Mogę głowę położyć na Twoich kolanach? A Łapy? MOGĘ SIĘ TOBA OTULIĆ?
I tak szczęśliwie płyną  dni, widzisz pierwsze siwe włosy na pyszczku przyjaciela, ale nie przyjdzie ci do głowy myśl, że chwila pożegnania zbliża się wielkimi krokami… Przecież on ma dopiero 7, 8, 9, 10 lat ?!  Twój przyjaciel pędzi jak szczeniak za patykiem, piłeczką , wpada jak szalony do strumienia, goni kaczki … tylko czasem zauważasz, że z większym trudem wstaje z posłania, ale nawet najmniejsza obawa nie zakłóca Twoich myśli… Aż przychodzi dzień, gdy wchodzisz do domu i wita cię cisza… Wołasz psa, a on nie podnosi się z posłania…. Masz wrażenie , że świat osuwa się spod Twoich stóp, pędzisz do weterynarza , badania, zastrzyki, być może pilna operacja … I nagle słyszysz diagnozę wyrok i  musisz podjąć trudną decyzje…
I świat nagle zatrzymuje się w miejscu, nic nie ma sensu , pozostaje tylko straszna tęsknota i pustka…
Wracasz do pustego domu, w reku trzymasz obroże i wszystko boli – widok posłania, pustych misek, smycz.  Żadne łzy nie ukoją bólu, nie zapełnią pustki. Żadne słowa pocieszenia nie działają.
Pisząc te słowa płaczę … płaczę wspominając Terre, Bremę, Dumę i Sambrę . To o Was i dla Was. Nigdy nie zapomniałam i nie zapomnę. I dla wszystkich moich przyjaciół, których psy odchodząc zabrały spory kawałek serca i miłości.
 Zostały piękne wspomnienia, zdjęcia i … wasze piękne dzieciaki. Pocieszeniem dla mnie jest to , że kawałek każdej z Was żyje w waszych dzieciach.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz