sobota, 31 sierpnia 2024

 

 Koń i szczeniak,


czyli jak wychować psiego towarzysza konnych przejażdżek

Ci, którzy mnie nie znają , a obserwują mój profil na FB mogą sądzić, że wsiadam na konika, gwiżdżę na szczeniaki i hajda do lasu na długie przejażdżki. Zorientowałam się, że takie wyobrażenie może doprowadzić do prób naśladowania i narażenia młodego psa na poważne urazy.

Krok po kroku opiszę w jaki sposób rozpoczynam przyzwyczajanie szczeniaka do konia i konia do szczeniaka. Jest to moja metoda, nie uzurpuję sobie twierdzenia, że jest to jedyna metoda i najlepsza. Jak do tej pory sprawdziła się w przypadku wszystkich moich psów.  Psy, które dołączyły do konnych przejażdżek jako młodziaki sprawiały pewne problemy, których odpracowanie trwało bardzo długo . Ale o tym opowiem w osobnym poście.

Zanim zaczniemy – upewnijmy się, że koń, z którym pracujemy lubi psy, jest zrównoważony i nie wypłasza się z byle powodu. Połączenie młodego konia i młodego psa nie jest dobrym pomysłem, coś może pójść nie tak i będziemy mieli albo straumatyzowanego konia albo psa… albo oboje…

Krok pierwszy: Odwiedziny w stajni ze szczeniakiem na smyczy  ( szczenię 2-3 miesiące)

 Wyprowadzamy konia z boksu, a szczeniaka trzymamy na smyczy (szczeniak ,który wpadnie do boksu i zacznie szaleć wokół konia , to niezbyt dobry początek znajomości). Uważnie obserwujemy zachowanie konia i psa. Normalne zachowanie to zainteresowanie konia i próba powąchania szczeniaka , ze strony psa możemy oczekiwać reakcji lękowej, wycofania lub próby obwąchania końskiego pyska. W zanadrzu mamy smaczki dla psa i dla konia, szczególnie obficie karmimy szczenię , aby koncentrować  jego uwagę  na przyjemnej sytuacji. Nadmierny lęk lub też nadmierna odwaga ( lekceważenie konia) nie jest pożądaną reakcją. Odwiedziny ponawiamy do skutku, czyli gdy emocje opadną i szczenię albo przestanie panicznie się wyrywać ze smyczy albo przestanie radośnie obskakiwać konia … tego nawet najstabilniejszy koń nie zdzierży.

Krok drugi: Spacer na maneżu lub w terenie

Wychodzimy z koniem na zewnątrz , trzymamy szczenię na smyczy uważając , aby przypadkowo nie zaplątało się miedzy końskimi kopytami. Wciąż karmimy szczenię smaczkami, chwaląc głośno za każdą zrównoważoną reakcję .Jeśli wszystko przebiega spokojnie możemy spuścić szczenię ze smyczy , upewniając się uprzednio, że nie ma w okolicy innych psów, spacerowiczów oraz samochodów. W trakcie spacerów w ręku z koniem koncentrujemy się na wypracowaniu pożądanych zachowań, czyli spokojnym spacerze w pobliżu konia, unikaniu gwałtowanych zwrotów przed i obok konia . Szczenię może swobodnie biegać , ale w pewnym oddaleniu i przybiegać na każde zawołanie. Szczenię może biec koło konia, ale tylko równolegle, wyprzedzanie i zabieganie drogi może skończyć się zdeptaniem szczeniaka.

Krok trzeci: Wsiadamy na konia

Upewnijmy się , że w pobliżu nie ma samochodów ani rowerów . W momencie , gdy wsiadamy na konia często się zdarza, że „znikamy” dla szczeniaka i może zacząć nas panicznie szukać. Zaopatrzeni w smaczki staramy się ściągnąć uwagę na siebie . Wychylamy się jak najniżej z siodła, aby pies nas dostrzegł i połączył w całość z koniem. Niestety konieczne będzie zsiadanie i wsiadanie na konia, aż do skutku , czyli aż do momentu w którym szczeniak skojarzy nasz głos dobiegający z pewnej wysokości i zacznie słuchać nas uważnie. Jest oczywiste, że nie wyjeżdżamy na długie spacery, a jedynym ruchem konia jest stęp.

Krok czwarty : Wyjazd w teren ( wiek 5-6 miesięcy)

Czas trwania terenu dopasowujemy do wieku i możliwości szczenięcia , ja szacuję czas na około godzinę i dystans nie dłuższy niż 5 km. Obserwujemy zachowanie szczenięcia – czy trzyma się konia , czy nie podbiega pod kopyta, czy nie zostaje na ścieżce nie ustępując pierwszeństwa koniowi i wreszcie , czy nie jest zbytnio zmęczone.

Ten etap trwa najdłużej , bo nawet do 12 miesiąca życia. Wprowadzamy w międzyczasie kłus i ćwiczymy uwagę szczeniaka w kłusie , ale proszę pamiętać – to są krótkie momenty, ledwie parosekundowe. Bacznie obserwujemy swobodny ruch szczenięcia w tym czasie, a szczególnie czy nie zaczyna „znaczyć”, którąś kończyną , czy ruch nie jest zbyt rozkołysany i luźny. Jeśli coś takiego zaobserwujemy, przerywamy ćwiczenia z koniem i dopiero po konsultacji z weterynarzem możemy kontynuować .

 Jeśli wszystko przebiega pomyślnie dopiero  po ukończeniu przez psa 15 miesięcy życia odważam się na pełnowymiarowy teren – z kłusem i galopem .  

Jak do tej pory taki schemat sprawdził się ze wszystkimi psami . Co prawda w międzyczasie koń się rozzuchwalił i przestał mnie słuchać , ale to już jest inna opowieść….